Branding (nie) dla dzieci? Na co uważać, tworząc markę dziecięcą
Maja Reguła

Projektowanie marek dziecięcych wydaje się dziecinnie proste. Mali odbiorcy nie są wymagający, temat jest lekki i pozornie bezproblemowy. Pozornie, bo do pewnego wieku odbiorcami marki są wyłącznie rodzice, którzy zarządzają finansami. W miarę upływu lat niezależność dziecka rośnie i rośnie też jego rola w odbiorze brandingu. Już 3-, 4-letnie dzieci zaczynają mieć wpływ na to, co kupują im rodzice. Wybierają to, co im się dobrze kojarzy – postacie z bajek, produkty reklamowane w telewizji i internecie. Oto przegląd najlepszych praktyk, którymi warto się kierować przy projektowaniu marki dziecięcej.
Research
Czyli pierwszy i absolutnie niezbędny krok przy projektowaniu jakiejkolwiek identyfikacji. Tu jego rola dodatkowo wzrasta, musimy wiedzieć wszystko nie tylko o samej firmie, ale przede wszystkim wszystko o naszych małych (i dużych) klientach: o ich nawykach, gustach i preferencjach. Możesz rozdzielić target na dwie persony (dziecka i dorosłego) i zastanowić się czego oczekuje każda z nich. Warto też dobrze poznać konkurencję – głównie po to, by wiedzieć, jakich rozwiązań się wystrzegać.
Nie zbyt poważnie, nie zbyt dziecinnie
Równowaga pomiędzy tym, co podoba się dzieciom, a gustem rodziców jest kluczowa dla sukcesu marki z dziecięcym asortymentem. Pierwszą informacją jaką musisz uzyskać jest wiek dzieci, dla których przeznaczony jest produkt. Od tego dużo zależy. Zasada jest prosta – im większe dzieci, tym bardziej musimy brać pod uwagę ich preferencje. 4-5 latki zaczynają się już interesować swoim ubiorem (w przypadku marek odzieżowych), wyglądem swoich akcesoriów (w przypadku marek z gadżetami) czy sposobem pakowania swoich zakupów. Dotyczy to głównie dziewczynek, ale nie tylko. Spokojne, stonowane kolory i minimalistyczny design raczej nie znajdą uznania ani u rozbieganego 7-latka, którego z telewizji bombardują superbohaterowie w zbrojach złożonych z karabinów, ani u przebojowej 6-latki, której koleżanki lansują się w błyszczących sukienkach z brokatem i cekinami.
Warto też dobrze poznać konkurencję – głównie po to, by wiedzieć, jakich rozwiązań się wystrzegać.
Ale czy to znaczy, że musimy projektować key visual oparty o pstrokate kolory i brak stylu? Niekoniecznie. A właściwie zdecydowanie nie. To rodzice płacą za zakupy, to oni wybierają produkty podczas nieobecności dzieci (czyli najczęściej) i wreszcie to oni decydują, czy w ogóle dopuścić dany przedmiot do użytku. Dzieci będą użytkownikami produktu, ale to przede wszystkim do rodziców powinniśmy kierować jego branding.
Porzuć trendy
Puzzle i klocki, bociany i kaczuszki, wózki i baloniki – wszystko to od razu nasuwa skojarzenia z marką dla dzieci, ale jest też.. bardzo oklepane. A dokładniej oklepany jest styl powielany przez większość firm z odzieżą lub zabawkami dla dzieci. Rynek przesycony jest pstrokatymi, mało nowoczesnymi projektami, w których dziecko nie jest traktowane poważnie, bardziej jak przesłodzona dekoracja czy manekin.
To jest coś, z czym postanowiliśmy powalczyć w identyfikacji, którą przygotowaliśmy dla Małych Ludzi, sklepu z ubrankami dla dzieci. Stworzyliśmy system wielu twarzy dziecięcych, z których każda okazuje inne emocje, ma swój własny styl, ale jednocześnie wszystkie należą do jednej grupy. Potraktowaliśmy dzieci jak Małych Ludzi, z całym szacunkiem i powagą, na jakie zasługują.



Bezpośredni język
Język komunikacji powinien być dostosowany do wieku naszych odbiorców. I tak, jeśli projektujemy markę z produktami dla niemowląt, możemy spokojnie uznać, że naszą główną grupą docelową są młodzi rodzice. Sytuacja zmienia się trochę w przypadku firm kierujących swoje produkty do starszych dzieci (szczególnie tych od 7 lat wzwyż, które potrafią już czytać). W ich przypadku warto postawić na bezpośrednią komunikację, prosty język i fajne efekty wizualne tekstów:

Zaangażuj dzieci
Fajnym pomysłem może być zaproszenie dzieci do uzupełniania brandingu we własnym zakresie. Może to przybrać formę uzupełniania wykropkowanych miejsc (jak w przypadku np World Children’s Festival):

lub przygotowania setu ilustracji do dokończenia lub pokolorowania (jak w przypadku Limo_Kids):

Jedno jest pewne – dzieci uwielbiają uczestniczyć w kreowaniu czegoś nowego. To co podane wprost je nudzi, a każda forma pobudzenia aktywności sprawi, że branding zostanie przez nie w ogóle dostrzeżony. To rodzicom zwykle się nie chce – i trudno oczekiwać, że ktoś z dorosłych złapie za kredki i zacznie dorysowywać postacie na opakowaniach – ale na dzieci zawsze można liczyć. Trochę kreatywności pobudzi najbardziej biernego przedszkolaka.
Nie przesadzaj z oryginalnością
Są jednak pewne praktyki i wytyczne, z którymi walczyć nie warto, bo po prostu się sprawdzają. Jeśli jesteś fanem heavy metalu i chcesz oprzeć key visual marki dziecięcej o wizerunki czaszek i demonów, zastanów się dwa razy. O ile nie znalazłeś właśnie niszy na rynku projektowym, to bardzo prawdopodobne, że nie wyświadczysz klientowi przysługi, a takie ubranka po prostu się nie sprzedadzą. To samo dotyczy walki z przyporządkowaniem koloru niebieskiego do chłopców, a różowego do dziewczynek. Czasem warto odłożyć osobiste preferencje na bok i skoncentrować się na tym, co pomoże marce realizować swoje plany biznesowe.
I ostatnia rada na koniec: jeśli chcesz dobrze poczuć markę z produktami przeznaczonymi dla dzieci, wczuć się w klimat i zrozumieć dobrze swoich klientów, dobrze jest te dzieci mieć. Obcowanie z dziecięcym umysłem może nas wiele nauczyć – i to nie tylko w dziedzinie projektowania graficznego.